"Odrobina marzeń" - Susan Elizabeth Phillips; Wyd. Amber. 2001r.
Brak sił i nadziei na lepsze jutro zaprowadza Rachel do Salvation - miejsca, w którym wcześniej żyła, miejsca, które ją zniszczyło. Zepsuty samochód i brak środków do życia to tylko część jej problemów, które powodują, że właśnie tam, razem z synem muszą szukać pomocy. Ogólna nienawiść dobiegająca od mieszkańców oraz oschły i zimny nieznajomy odbierają jej ostatnie resztki nadziei. Gdy wydaje się, że już nie ma ratunku pomoc przychodzi z najmniej oczekiwanego miejsca. Łączą się w tej opowieści losy dwóch "zranionych dusz". Dla odmiany tutaj od początku widzimy same podobieństwa głównych bohaterów i ich wzajemne przyciąganie.
Ta pozycja absolutnie przoduje na mojej półce. W niej poznajemy drugiego z braci Bonner- Gabe'a. Nie jest to już taka lekka i prosta historia jak poprzednie Phillips. Stykamy się tu z prawdziwymi tragediami życiowymi. Kocham cytat z tej książki, przy którym ryczę jak głupia:
""Poczuł, że drży. I kiedy tak szlochała w jego objęciach, pomyślał o Chipie, który też tak drżał i płakał. W końcu jednak zapomniał o wszystkim i tylko tulił tę szaloną, upartą, ukochaną kobietę, która wyciągnęła go z grobu".
Odzwierciedla on całą puente i sens tej historii. Nie zdradzając szczegółów powieści tym, którzy jeszcze nie czytali dodam, że mam wrażenie, że zachodzi w życiu Gabe przewrotna "zamiana". Jeśli wiecie o co mi chodzi. Zapełniona zostaje pustka w jego życiu i bohaterowie goją nawzajem swoje rany. Po to się spotkali!